Z wypadu do lasu mój mąż wrócił z pokażnym wiadrem kani tzn. grzybów o botanicznej nazwie czubajka kania. Niektóre miały dosyć okazałe, rozwinięte już kapelusze a kilka wstawiłam na noc trzonami do mleka aby się rozwinęły. Ponieważ dzieciom nie podaję jeszcze grzybów a synowi jakoś nie smakowały, całe naręcze grzybów pozostało mnie i mężowi do skonsumowania. Najprostszą metodą obróbki jest smażenie jak kotlety.
Smażone kanie |
dowolna ilość kani
jajka
bułka tarta
sól, pieprz czarny
Wykonanie:
Grzyby oczyszczamy i szybko płuczemy pod bieżącą wodą aby nam nie namokły. W misce rozkłócamy jajka, dodajemy przyprawy i maczamy w nich grzyby. Gdy kapelusze są sporych rozmiarów możemy je przekroić na pół. Następnie obtaczamy w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor. Podajemy ciepłe, z dodatkiem pieczywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz